Reklama

Ugotować krupnik czy pomidorową, pogawędzić wieczorem z mężem czy obejrzeć film w telewizji, wykupić ubezpieczenie, na które namawia pani przez telefon? Każdego dnia podejmujesz wiele decyzji. Nawet od mało istotnych boli cię głowa, a co dopiero mówić o ważnych życiowych wyborach. Chciałabyś od ręki umieć zdecydować „tak” lub „nie”, „to” albo „tamto”. Niestety, zawsze masz jakieś „ale”. Paraliżuje cię obawa: „A jeśli podejmę złą decyzję?”. Tymczasem każdą (błędną też) można skorygować następną. Warto o tym pamiętać, by nabrać odwagi.

Reklama
Taktyka trzech dziesiątek

Kończy ci się urlop macierzyński i masz dylemat: wrócić do pracy czy zostać w domu z dzieckiem? To dla ciebie trudna decyzja, bo musisz wybrać albo dobro ukochanego szkraba, albo samorealizację oraz (co tu kryć) domowy budżet.
Co możesz zrobić: Przy tego rodzaju życiowych dylematach warto posłużyć się metodą trzech dziesiątek (proponuje ją Suzy Welch w książce „10-10-10”). Polega ona na wyobrażeniu sobie konsekwencji swojej decyzji za 10 minut, 10 miesięcy, 10 lat. Załóż jakieś rozwiązanie, najlepiej to, ku któremu bardziej się skłaniasz, np. pozostanie w domu z dzieckiem, i wyobraź sobie, co może przynieść w przyszłości. Za 10 minut: „Na pewno zacznę się martwić, że nie wystarczy nam pieniędzy na życie i że po długiej przerwie trudno będzie wrócić do pracy. Za to będę mogła bez przeszkód wychodzić z córką do piaskownicy”. Za 10 miesięcy: „Będę czuła się zgnuśniała, siedząc w domu, ale przynajmniej dopilnuję prawidłowego rozwoju dziecka”. Za 10 lat: „Syn dorośnie i zechcę wrócić do pracy, ale moje akcje na rynku zawodowym nie będą już takie dobre”. Zastanów się, czy to jest to, czego naprawdę chcesz. Zestaw powyższe obrazy ze swoimi priorytetami, marzeniami, potrzebami. Odpowiedz sobie na pytanie: „Czy to, co zobaczyłam oczami wyobraźni, da mi spełnienie, zadowolenie w życiu, szczęście?”. Decyzja sama ci się nasunie.

Ograniczony wybór

Spędziłaś trzy wieczory na porównywaniu niezliczonych modeli pralek i nadal nie wiesz, którą kupić. To samo z wakacjami – przeanalizowałaś katalogi wielu firm i pogubiłaś się. A gdy remontowaliście z mężem łazienkę, odwiedziliście wszystkie sklepy budowlane w okolicy, zanim wybrałaś glazurę.
Co możesz zrobić: Wbrew pozorom nieograniczone możliwości wyboru nie są dobre, bo przy nadmiarze informacji może dojść do paraliżu decyzyjnego. Podobno człowiek jest w stanie uwzględnić na raz maksymalnie 9 kryteriów. Nie ma więc sensu tracić czas i siły na analizowanie zbyt wielu danych. Zwłaszcza że one bez przerwy się zmieniają, na rynku wciąż jest coś nowego. Lepiej zawęź pole wyboru do kilku opcji. Ustal 2–3 kryteria – to, na czym ci najbardziej zależy (np. by pralka była energooszczędna oraz wyłapywała sierść zwierząt), i na tym skup się przy wyborze.

„Za” i „przeciw”

Masz twardy orzech do zgryzienia: czy zgodzić się, by córka studiowała w USA. Ona o tym marzy, ale ty chciałabyś, by uczyła się w najbliższym dużym mieście, niedaleko od domu. Jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że studia za granicą to duża szansa dla twojego dziecka.
Co możesz zrobić: Tak poważne decyzje wymagają dokładnego rozważenia wszystkich za i przeciw. Najlepiej zrobić to na piśmie, by unaocznić sobie całą sytuację. Podziel kartkę na pół, w jednej kolumnie wypisz plusy, w drugiej minusy danej sytuacji. Aby ta metoda była miarodajna, musisz pamiętać o ważnej za sadzie – argumenty na „tak” i na „nie” powinny być podobnej wagi. Jeśli na plus wpisujesz, że np. studia w Ameryce otworzą córce drzwi do kariery, to w minusach umieść, że będą sporo kosztowały, a nie, że będziesz tęskniła. Tęsknotę ulokuj raczej obok faktu, że córka na pewno pozna tam mnóstwo fajnych ludzi. W przeciwnym razie może zdarzyć się tak, że choć po jednej stronie będzie zdecydowanie więcej argumentów, będą one mało znaczące. Przez to mogą ci umknąć te, których jest mało, ale za to są dużej wagi. By zapobiec temu „zafałszowaniu” wyników, pary plusów i minusów powinny być w miarę równoważne.

Test monety

Czasem wahasz się między dwiema pozornie równorzędnymi opcjami. Np. czy podczas długiego weekendu wyskoczyć z rodziną do Kazimierza, czy zostać w domu i nadrobić zaległości w chodzeniu do kina, czytaniu książek. I jeden, i drugi pomysł ci się podoba.

Reklama

Co możesz zrobić: Przy drobnych, mniej istotnych wyborach możesz uciec się do rzutu monetą. Ale nie chodzi o to, by po prostu sobie rzucić i zadowolić się podpowiedzią losu, lecz zbadać, czego tak naprawdę chcesz. Przyporządkuj pierwszy wybór do reszki, drugi do orła, i rzuć. Jeśli jesteś zadowolona z „wyboru”, OK. Gdy jednak poczujesz choć lekki żal, że nie wypadło to drugie, albo jeszcze w momencie wirowania pieniążka w powietrzu miałaś nadzieję, że upadnie na konkretną stronę – to znak, że opcje nie były jednakowe. Trik z monetą pozwala stwierdzić, jakiego wyboru wolałabyś dokonać. I dokonaj go. Wybierz to, co było bliższe twojemu sercu.

Reklama
Reklama
Reklama