Nie odkładam życia na czas aż schudnę
Kiedyś waga była dla nich balastem, który psuł dobry humor, jak wyznaczona na popołudnie wizyta u dentysty. Trudno się cieszyć poranną kawą, gdy w tyle głowy cały czas kołacze myśl o borowaniu. Myślały: „Dopiero gdy będę szczupła, mam szansę na miłość, sukces, szczęście”. Dziś? Ewa zagrała w filmie, Ola jest rozchwytywaną modelką, blog Agaty ma tysiące fanów, a Magda i Monika odzyskały swą kobiecość.
- Claudia
1 z 6
big
Kiedyś waga była dla nich balastem, który psuł dobry humor, jak wyznaczona na popołudnie wizyta u dentysty. Trudno się cieszyć poranną kawą, gdy w tyle głowy cały czas kołacze myśl o borowaniu. Myślały: „Dopiero gdy będę szczupła, mam szansę na miłość, sukces, szczęście”. Dziś? Ewa zagrała w filmie, Ola jest rozchwytywaną modelką, blog Agaty ma tysiące fanów, a Magda i Monika odzyskały swą kobiecość.
Projekt Big Beautiful Women, którego uczestniczkami są m.in. bohaterki tekstu, to pierwsza ogólnopolska akcja mająca za cel pokazanie, że wbrew stereotypom kobiety plus size mogą być piękne, ambitne, pełne pasji i marzeń. Pomysłodawczynią i koordynatorką akcji jest pozytywna grubaska – Urszula Lola. W pierwszą edycję, zakończoną wystawą artystycznych zdjęć 25 pań wyłonionych spośród setek zainteresowanych, zaangażowało się wielu uznanych fotografów, stylistów, wizażystów. Wszyscy pracowali pro bono. Tegoroczna edycja ma hasło: „Sukces nie jest zarezerwowany dla rozmiaru S”. Finał w listopadzie. Więcej szczegółów: www.bbwprojekt.pl
2 z 6
MAGDA SZULC
Można mieć kompleksy, być niezadowolonym z wyglądu, nic z tym nie robić, użalać się nad sobą. Ale można być też XXL-ką pozytywną. Ja właśnie taką jestem. Ech, chciałabym być jak ten promyk słońca, ale jest tyle rzeczy uprzykrzających życie. Nie! Nie! Nie! To już nie o mnie. Może nie umiem pilnować wagi, ale potrafię myśleć pozytywnie – zapewnia Magda Szulc, trzydziestolatka z Gdańska, singielka. – Dawno już przestałam reagować na złośliwości: czy naprawdę tak trudno jest nie tyć?! Kiedyś było inaczej. Tusza determinowała całe moje myślenie. Było takie: „Nie pójdę na imprezę, bo tańczące grubasy są nieestetyczne. Nie szukam znajomych, bo kto by chciał ze mną gadać. Nie mam chłopaka, bo – jak wyżej”. – Zamiast cieszyć się życiem, cieszyłam się tylko wtedy, kiedy wskazówka na wadze drgnęła o kilogram w dół. Tak mijały lata, odliczane liczbą diet i dodatkowych kilogramów wywołanych efektem jo-jo. Ciało stało się dla mnie czymś obcym, co należy ujarzmić, dyscyplinować głodzeniem i wyciskaniem potu na siłowni. Siedem lat temu odmieniłam wszystko. Po pierwsze: zdecydowałam się na operację zmniejszenia żołądka. Musiałam, bo ważyłam 172 kg. Po drugie: znalazłam w sobie siłę, by zrozumieć, że niedoskonała sylwetka nie może mi blokować życia. To był długi proces. Co mi pomogło? Szefowa portalu www.xl-pozytywnie.pl zaprosiła mnie na sesję zdjęciową. Poczułam się atrakcyjna, pierwszy raz! Potem, gdy tylko łapałam doła, oglądałam siebie piękną na zdjęciach. Leczyły moją duszę! Teraz chcę krzyczeć: „Jestem szczęśliwa!”. Modelka: Magda Szulc;
Fot:. Fabryka Marzeń - Agnieszka Janowska & Roman Krugliński;
Wizaż i Stylizacja: Maria Gotkiewicz;
Fryzura: Aleksandra Czerwińska;
3 z 6
EWA WOJDA
Zrozumiałam, że poczucie szczęścia nie rośnie wraz ze spadkiem wskazówki na wadze. Znam szczęśliwych grubasów i smutnych szczupłych. Nie oceniajcie nas pochopnie. Grube kobiety są pełne życia, dbają o siebie, są ambitne, mają wielkie plany. Pub w centrum Białegostoku. Piątkowe popołudnie, wszystkie stoliki zajęte. Nagle na wysokim stołku za barem siada elegancka dziewczyna. Jej pełne kształty opina czarne body, a długie rękawiczki i czarne pończochy podkreślają zmysłowość. Rozpoczyna się sesja zdjęciowa dla projektu Big Beautiful Women. Początkowo modelka jest skrępowana. Myślała, że w pubie nikogo nie będzie, a tu wszyscy na nią patrzą. Gdy fotografka po godzinie pracy mówi: „Mamy to!”, modelka promie nieje z dumy: „Pokonałam wstyd, jestem wielka!”. – Tak jak wielu grubasów, przez lata dałam się załatwić stereotypom – opowiada Ewa, która pozowała w pubie. Ma 25 lat, pracuje na stacji benzynowej. – Byłam rozpaczliwie pewna, że wygląd determinuje życie. Chciałam być „normalna”. Świat? Nie pomagał. Idziesz do lekarza, bo bolą cię kolana, a on już na wstępie rzuca: „Najpierw dieta, do widzenia”. Wchodzisz do sklepu i słyszysz: „Dużych rozmiarów nie prowadzimy”. Dobrze, że mama mi tłumaczyła: „Wygląd jest jak woda: przepłynie, przez palce przeleci. Ważne, jaki masz charakter”. Chyba dobry, skoro teraz, gdy mama pracuje za granicą i jest jej samej ciężko, dzwoni do mnie, gdy chce poprawić sobie humor. Cieszy się: „Ewa, ty masz w sobie tyle słońca”. A mam! W czasach Rubensa fajnie było być okrągłą, dziś za to nie nagradzają. Rzecz w tym, jakim jesteś grubasem: zdrowym czy chorym na duszy. Mnie przepełnia optymizm i energia. Biegam na siłownię, gram w piłkę, chodzę na tańce. A ostatnio zagrałam w filmie „Kobiety bez wstydu”. Mam tam epizod, jestem pacjentką psychoanalityka, sekunda na ekranie. Ale czy to nie sukces wystąpić obok Joanny Liszowskiej i Ewy Kasprzyk? Najbardziej jednak lubię, gdy mój chłopak otwiera wieczorem dobre wino i mówi: „Chodź, kotleciku”. Modelka: Ewa Wojda;
Fot.: Agata Łapińska;
Wizaż i Stylizacja: Agata Łapińska
4 z 6
AGATA „PINKED” KAŁUGA
Chcę powiedzieć kobietom, że nie opłaca się odkładać życia na czas, „aż schudnę”, ani wmawiać sobie, że wszyscy faceci lubią szczupłe laski. I nie warto też narzekać, że jest się dużą. Od dziecka zapowiadało się, że jestem stworzona do dużych rzeczy. Obecnie noszę rozmiar 48 – mówi Agata, warszawianka, właścicielka firmy Social Media. – Jest mnie dużo, słychać mnie z daleka, ale bywam nieśmiała, a w „boczkach” pochowałam resztki kompleksów. Chciałabym, by piersi bardziej mi sterczały, brzuch był mniejszy, ale żyję dość dobrze i bez tego. Nie zawsze tak było. Czas między 14. a 19. rokiem życia spędziłam w workowatych dżinsach i obszernych bluzach. Był to rodzaj kamuflażu i niestawania do nierównej walki z rozmiarami ubrań w sklepach. Teraz śmielej pokazuję nogi, jestem rozkochana w sukienkach, a luźny styl rozumiem jako legginsy i top, a nie jakiś rozwleczony bawełniany mur między mną a światem. Duża dziewczyna nosi nie tylko dużo ciała, ale też wiele negatywnych myśli o sobie. Mnie one blokowały, tyle fajnych chwil odstawiłam na bok. Przykłady? Broniłam się przed publicznymi wystąpieniami, choć miałam do powiedzenia mądre rzeczy. Dawałam się zgasić przykrym komentarzom o mojej figurze. W pracy nie ubiegałam się o lepsze stanowisko, bo chociaż miałam kwalifikacje, nie czułam się pewnie jako człowiek. Zniszczyłam kilka szans na miłość, ponieważ nie wierzyłam w szczerość mężczyzn, uciekłam przed nimi. A moje chęci zaangażowania się w jakiś sport nie przetrzymały próby czasu (choć być może dzięki nim jestem grubasem sprawnym). Tłumaczyłam sobie: będzie czas, jak schudnę. Dziś wiem: nie, jak schudnę, teraz! Od marca prowadzę blog Prawdziwe Kobiety Mają Krągłości. Tysiące „dużych” przysyła mi swe zdjęcia. Promuję otyłość? Bzdura. Niosę przesłanie: nie zarzucaj dbania o siebie dlatego, że myślisz, iż twoja figura skreśla cię z listy atrakcyjnych lasek. Piękno ma bogatszą „rozmiarówkę” niż ta, którą oferują sieciówki. Modelki od lewej: Aneta, Agata Pinked Kaługa, Edyta;
Zdjęcia: Magda Chudkiewicz Studio Grandessa (Www.Grandessa.Pl);
Make Up: Marta Podbielska i Aneta Chaber-Stankiewicz;
Fryzury: Magdalena Zielińska i Agnieszka Stenka;
Stylizacja i Ubrania: Dads Studs,
5 z 6
ALEKSANDRA ZALEWSKA
Niezależnie od rozmiaru jestem tym samym człowiekiem. Głupieję na widok kociąt i przecen w sklepach. Czasem stawiam znajomym tarota i dlatego jestem czarująca. Drewniana chata na skraju lasu. W izbie kąpie się w wannie naga dziewczyna. Drzwi do chaty otwierają się, wchodzi Kuba Wojewódzki. Zaskoczona dziewczyna zasłania rękami piersi, wyskakuje z wody i chowa się za prześcieradłem suszącym się na sznurze. „Dobra robota” – chwali aktorkę reżyser. – To byłam ja! Zagrałam w reklamie sieci komórkowej. Toples. Stresujące, ale dałam radę. Potem pozowałam do aktów malarzowi Michałowi Zaborowskiemu, polubiłam swoją nagość – opowiada Aleksandra. Ma 25 lat, mieszka w Warszawie, jest charakteryzatorką. Pracuje na planach filmowych, reklamowych, przy sesjach mody. – Wszędzie tam aż się roi od szczupłych dziewczyn. Nie mam kompleksów – mówi Ola. Kiedyś jednak miała. By się ich pozbyć, schudła 25 kilogramów. – Myślałam, że zrzucenie wagi sprawi, iż wszystko w życiu zacznie mi wychodzić. Tak nie było. Zamiast myśleć o rzeczach ważnych, myślałam o tym, jak utrzymać bądź jeszcze zmniejszyć wagę. Sama zamykałam sobie drzwi do szczęścia. Do czasu, aż dwa lata temu zaczęłam karierę modelki plus size. Miałam już 40 sesji zdjęciowych, prezentuję też modę na pokazach. Wkroczyłam z impetem w nasz raczkujący świat big women. I mam zamiar długo w nim pozostać. A że duże modelki, w przeciwieństwie do chudych, z wiekiem nie wypadają z gry, zamierzam uśmiechać się do obiektywu nawet wtedy, gdy będę już „błyskać” sztuczną szczęką. Modelka: Aleksandra Zalewska:
Fot.: Arkadiusz Gnat/Http://Www.Facebook.Com/Galeria.Foto;
Makijaż: Od A Do Z Makeup;
Fryzura/Stylizacja: Elżbieta Lepianka (Www.Uneel.Pl)
6 z 6
MONIKA CZAPLA
Droga do szczęścia? Trzeba zdać egzamin z postrzegania siebie. Czy będziesz płakała po nocach, bo brakuje ci talii? Czy też zastanowisz się, co masz w głowie i kim jesteś. Kadry z życia. Dwa lata temu, Dąbrowa Górnicza. Monika, instruktorka terapii ekspresyjnych, zgłasza superwizorce pomysł: poprowadzi warsztaty autoprezentacji. „Ty??” – słyszy, co brzmi: „Najpierw sama musisz wyglądać”. – Robię rachunek: jestem dobrą trenerką, współtworzyłam festiwal dla kobiet PROGRESSteron, założyłam własną firmę Inspiracje Mocy. To się nie liczy? Bo nie wyglądam? Kolejna sytuacja: do sali, gdzie za chwilę rozpoczną się warsztaty, wchodzi młoda kobieta. Rzuca: „Kiedy przyjdzie prowadząca?”. Odpowiadam, że to ja, i w jej oczach dostrzegam politowanie: „Niby ta gruba ma mi pomóc? Niech lepiej zacznie od siebie”. Wciąż mierzę się ze stereotypem: „gruby” znaczy „niekompetentny” – przyznaje Monika. Kiedyś ważyła 50 kilogramów. Potem zachorowała, nikt nie wiedział, skąd te straszne bóle głowy (a to był rak mózgu, w końcu zdiagnozowany i zoperowany). Lekarze szpikowali ją sterydami, utyła. – Gdy mąż odszedł do innej, szczupłej, straciłam poczucie wartości – przyznaje. – Teraz? Na nowo zbudowałam swoją moc. W ramach terapii zafundowałam sobie sesję aktów. Potem zgłosiłam się do projektu Big Beautiful Women. Odkryłam, że wciąż jestem atrakcyjna. Owszem, wystylizowali mnie. Ale przecież to wciąż moja twarz. Całkiem ładna! Modelka: Monika Czapla;
Fotograf: Magdalena Wozaczyńska;
Wizaż: Matylda Wałęsa;
Stylizacja: Magdalena Wozaczyńska;