Czy jestem dobrą mamą?
Każda z nas chce swojemu dziecku przychylić nieba. Ciągle drżymy, czy w tej jednej z najważniejszych życiowych ról jesteśmy idealne. Spokojnie, mamy prawo popełniać błędy. Są jednak pewne modele zachowań, których dla dobra naszych dzieci powinnyśmy się wystrzegać. O tym, jakie to zachowania, mówi psycholog Violetta Kruczkowska.
- Zuzanna Sabaj, Claudia
Psychologowie nie mają żadnych wątpliwości – jakość relacji dziecka z rodzicami, a w szczególności – już od pierwszych dni – z matką, ma kluczowe znaczenie dla jego przyszłego życia. I naruszenie w jakikolwiek sposób tej specyficznej więzi może powodować nieodwracalne zakłócenia w rozwoju osobowości dziecka. Wyróżniliśmy kilka typów matek, aby przyjrzeć się ewentualnym konsekwencjom ich zachowania.
„Pomogę ci, synku, zrobię to za ciebie”. Czy nie jestem nadopiekuńcza?
Iza weszła do przedszkola. Pojawiła się tam na chwilę w ciągu dnia, aby dowiedzieć się, czy u Jaśka, jej pięcioletniego synka, wszystko w porządku. Wczoraj miał sprzeczkę z Przemkiem – kolegą z grupy. Iza co prawda załatwiła już tę sprawę – porozmawiała z wychowawcą, Przemkiem i na wszelki wypadek z jego rodzicami – ale dzisiaj pomyślała, że jednak lepiej się upewnić, że chłopcy żyją już w zgodzie, i sprawdzić, czy Jaśkowi nie jest potrzebna jej pomoc.
Violetta Kruczkowska, psycholog:
Zbyt opiekuńcza mama, która ma pokusę rozwiązywania za dziecko każdego problemu, uzależnia je od siebie. Wyrabia w nim poczucie bezradności. Maluch uczy się w ten sposób, że z każdą sprawą, każdym problemem musi zwrócić się o pomoc do innych ludzi. Jest niepewny swoich pomysłów, przekonany, że te jego z założenia są gorsze od rozwiązań innych osób i to dlatego zawsze mama decyduje za niego, pomaga w każdej sytuacji. Dziecko rośnie w poczuciu, że opieranie się na ludziach jest jedynym sposobem na życie. Taki model wychowywania to odbieranie małemu człowiekowi od samego początku mocy, wiary we własne możliwości. Poza tym pamiętajmy o jeszcze jednej ważnej rzeczy – rozwiązania mamy nie zawsze są dla dziecka dobre. Po prostu to jej perspektywa, która nie musi być właściwa dla dziecka. A my tego w zasadzie nigdy nie bierzemy pod uwagę. Zazwyczaj osoba, która ma problem, sama intuicyjnie wie najlepiej, jak go rozwiązać (czasami trzeba ją tylko zmotywować) – małe dzieci także mają tę intuicję. Jeśli jej w nich nie zabijemy, nie osłabimy, będą rosły w poczuciu, że dadzą sobie ze wszystkim radę. Rolą rodzica jest podanie ręki, a nie ciągnięcie za rękę dziecka przez życie.
„Mamo, kup mi tę lalkę”. Nie potrafię ci odmawiać.
Kasia wyszła właśnie ze sklepu ze swoją córką. Znowu, po długiej awanturze, tupaniu nogami, wrzasku i płaczu Zosi, kupiła jej coś, na co nie miała zamiaru wydawać pieniędzy. Jak zwykle w takiej sytuacji, bo zdarza się ona bardzo często, jest na siebie zła, ale mówienie „nie” czteroletniej córce stanowi dla niej prawdziwe wyzwanie. Plan na wychowanie Zosi brzmiał przecież: Bezstresowo! Nawet się nie obejrzała, kiedy sprawy zaczęły wymykać się spod jej kontroli.
psycholog:
Ulegająca mama to dla dziecka na dłuższą metę tak naprawdę duży problem. Owszem, dzisiaj kupuje kolejną zabawkę, ale jutro… nie daje oparcia. Dziecko potrzebuje granic. Oczywiście, ważne jest to, w jaki sposób mu się je stawia – sposób autorytarny jest nieskuteczny, ale mądre, konsekwentne i zarazem przyjazne w przekazie stawianie granic to podstawa poczucia bezpieczeństwa dla dziecka. Rozmycie ich sprawia, że czuje się ono niepewnie, gubi się, może przez to też czuć się niekochane. Druga ważna sprawa to fakt, że niewyraźne stawianie granic powoduje, iż dziecko narusza także nasze własne granice. Nie dbamy o nie, więc ono może je przekraczać. Uczy się przez to, że zwracanie uwagi na potrzeby innych ludzi nie jest aż tak bardzo ważne. W ten sposób nie wykształca się w dziecku empatia, bez której ciężko będzie mu funkcjonować w dorosłym życiu. Jej brak wpływa na kontakty z rówieśnikami, bo takie dziecko jest bardziej egoistyczne, nastawione na siebie, ma trudności z podporządkowaniem się w grupie.
„Jeśli postarasz się bardziej, osiągniesz w życiu więcej”. Czy nie wymagam od ciebie zbyt wiele?
Tosia wpadła do swojego pokoju z płaczem i trzasnęła za sobą drzwiami. Skończyła właśnie rozmawiać ze swoją mamą. Ze szkoły przyniosła dzisiaj dwie piątki: z polskiego i angielskiego, oraz trójkę z plusem z matematyki. Od Eli, swojej mamy, usłyszała, że ocena z matematyki to wstyd, bo przyjaciółkę Tosi stać było na czwórkę z tej samej kartkówki, do której dziewczynki uczyły się przecież razem. Ale o dwóch piątkach mama nie wspomniała ani słowem.
psycholog:
Taka mama przypomina kaprala w wojsku. Niewiele ma to wspólnego z troskliwą, ciepłą relacją. Postawa tego typu często wiąże się z tym, że matka, wciąż podnosząc poprzeczkę swojemu dziecku, „łata” własne niespełnione ambicje. Dziecko ma być lekarstwem na jej osobiste potknięcia, niedociągnięcia. Mama ma na jego życie gotowy scenariusz, który ono jest zmuszone realizować. Takie dzieci czują się niedoceniane, mają w sobie ciągłe poczucie winy, że nie są w stanie sprostać oczekiwaniom. Skacząc do poprzeczki, która zawieszona jest w chmurach, mogą nabawić się nerwicy albo zacząć się buntować. Zawyżone oczekiwania nie są motywujące (chociaż matka często uważa inaczej), stają się dla dziecka wręcz demotywatorem. Ono wyrasta z komunikatem: „Cokolwiek zrobię i tak nie dam rady”, z poczuciem nieudolności i niedosytu. W dorosłym życiu koncentruje się na próbach zadowalania innych, spełniania ich życzeń kosztem samego siebie.
„Uważaj, grozi ci niebezpieczeństwo”. Nie umiem przestać się o ciebie bać.
Staś siedzi na trawie, na swoim kocyku. Z mamą. Z zazdrością obserwuje grupę dzieci, które bawią się dwieście metrów dalej w piaskownicy. On, odkąd kilka dni temu na placu zabaw stłukł sobie kolano, bo popchnął go kolega, „musi na siebie uważać”. Tamara, jego mama, woli dmuchać na zimne.
psycholog: Napięta, ciągle podenerwowana mama przede wszystkim szpikuje dziecko lękami. Odbiera mu poczucie bezpieczeństwa. Sprawia, że ono w taki sam sposób zaczyna postrzegać świat. A ten jawi mu się jako miejsce pełne zagrożeń, gdzie non stop trzeba być czujnym, uważnym, w gotowości, bo wszystko może nam zagrażać. Staje się przewrażliwione. Taka postawa matki to jednocześnie bardzo silne kontrolowanie dziecka, gdyż ono przez reakcje matki jest ciągle skupione na niej. Powstaje dziwna, nie do końca zdrowa, bardzo silna i mało podatna na zmianę relacja, w której dziecko jest od matki uzależnione. Uczy się, że w każdej trudnej sytuacji właściwą reakcją jest panika, i samo w taki sposób zaczyna reagować, kiedy coś mu nie wychodzi, nie udaje się. Matka swoją postawą powstrzymuje dziecko przed nowymi doświadczeniami. Uczy je, że lepiej w ogóle nie próbować, bo ryzyko jest zawsze zbyt wielkie. Nie opłaca się.
„Dla ciebie chcę zrezygnować za swoich potrzeb”. Czy nie jestem zgorzkniałą mamą?
Kiedy Ewelina urodziła Olę, jej świat przewrócił się do góry nogami. Najpierw miała odejść z pracy tylko na jakiś czas. Sama nie wie, dlaczego została w domu na długie lata. I dlaczego zostając matką, zrezygnowała w zasadzie ze wszystkiego. Jej droga zawodowa, jej pasje, marzenia, wszystko zeszło na drugi plan. Wychowanie córki, bycie panią domu stały się jej jedynymi aktywnościami. Jest niezadowolona, bywa sfrustrowana. Ma poczucie, które od pewnego czasu zdarza się jej werbalizować w rozmowie z dziesięcioletnią Olą: że zmarnowała swoje życie. I że do tego dawnego, lepszego nie ma już powrotu. Wieczorami coraz częściej zastanawia się, jak to się stało, że córka zabrała jej wolność, zabrała jej wszystko.
psycholog:
To jest bardzo obciążająca postawa dla dziecka, bardzo je krzywdząca. Tak jakby matka mówiła swoim zachowaniem: „Dzisiaj muszę zrobić dla ciebie wszystko, ale kiedyś wystawię ci za to rachunek”. Dziecko takiej matki nie rozumie, czuje się ciężarem. Najpierw dla matki, a potem w ogóle dla innych ludzi. Czuje się piątym kołem u wozu. Uczy się, że miłość to poświęcenie i w dorosłym życiu może wchodzić w relacje, w których będzie uległe i właśnie gotowe do wszelkich poświęceń.
„Nie przejmuj się, mama się tylko wygłupia”. Czy nie wstydzisz się za mnie czasami?
Paulina jest w centrum handlowym ze swoim ośmioletnim synkiem. Wybierają strój na bal karnawałowy, na który idzie Tomek. Nagle Paulina z wieszaka zdejmuje kolorowy strój klauna biegnie z nim do przebieralni i po chwili wyskakuje z niej przebrana od stóp do głów. Na nosie ma przyczepioną czerwoną kulkę i podskakując, zaczyna zaczepiać innych klientów sklepu. Tomek rozgląda się nerwowo, prosząc mamę, żeby schowała się w przebieralni i przestała się tak głośno śmiać.
psycholog:
Egocentryczna, skoncentrowana na sobie, niedojrzała mama sprawia, że dziecko czuje się przytłoczone. Nie rozumie do końca, jaki w jego rodzinie jest podział ról. Nie zna żadnych zasad, bo nie jest ich uczone. Zaczyna brać na siebie odpowiedzialność za szaleństwa matki, czyli zamienia się z nią rolami, a to oczywiście zdecydowanie przekracza jego możliwości. Takie dziecko czuje też zwyczajnie wstyd za postawę rodzica. Czuje intuicyjnie, że mama zachowuje się źle. Wyrasta na człowieka, który nie potrafi przyjmować od nikogo pomocy, staje się „Zosią Samosią”.
„Jestem teraz bardzo zajęta, poczytam ci jutro”. Czy nie brakuje ci mnie zbyt często?
Dorota od zawsze była przede wszystkim bizneswoman. Wysokie obcasy i wysokie stanowisko, służbowe wyjazdy, wieczorne ważne spotkania. I nic się nie zmieniło nawet wtedy, gdy została mamą. Jej córkę wychowuje niania. Dorota do domu wraca późno, ale nawet kiedy w nim jest, dla Natalki ma niewiele czasu. Zaległe papiery, telefony, no i chwila wyłącznie dla siebie – to dla niej bardzo ważne. „Poproś tatę”, „Dzisiaj bajkę przeczyta ci babcia”, „W weekend zostanie z tobą pani Marysia, mama wyjeżdża” – to zdania, które Natalka słyszy bardzo często. Chociaż Dorota bardzo kocha swoje dziecko, z matczyną czułością też u niej nie najlepiej – zawsze miała problem z okazywaniem uczuć, podobnie jak jej własna mama.
psycholog:
Zimny wychów. Matka, czyli pierwsza ważna osoba w życiu, której nie ma, to bardzo duże obciążenie dla dziecka. Jeśli ona nie umie i nie okazuje uczuć, dziecko będzie miało problem z odczytywaniem swoich własnych emocji. Nie rozumie ich, więc zaczyna się od nich odcinać. Może mieć duży problem z budowaniem relacji z ludźmi, z przyjmowaniem ich pozytywnych uczuć. Może bać się bliskości, emocjonalnej i fizycznej, bo jej nie zna, nie jest z nią oswojone. Bywa, że staje się wyrachowane: „Miłość nie istnieje”, a układy między ludźmi mierzy bilansem zysków i strat. Tacy ludzie mogą w życiu kalkulować. Lodowata matka zostawia piętno na zawsze.
„Synku, życie to nie jest bajka”. Czy nie zabieram ci radości dzieciństwa?
Martynie od lat nie układa się z mężem. Ich relacja to ciągłe nieporozumienia. Podobnie było w jej domu rodzinnym – rodzice z trudem znajdowali wspólny język. Nie jest również zadowolona ze swojej pracy. Wolałaby mieć inną. Jest księgową, ale jej pasja to robienie biżuterii. Nigdy jednak nie zdecydowała się zaryzykować, odejść z firmy, w której pracuje 11 lat, i zająć się tym, co naprawdę lubi. Z przyjaciółmi spotyka się rzadko, bo zawsze na przyjemności brakuje czasu. Siedmioletni syn to jej oczko w głowie. Poświęca mu każdą wolną chwilę i darzy ogromną miłością. Przelała na niego wszystkie uczucia, również te, które miała kiedyś do męża. Syn to mężczyzna jej życia – tak lubi mówić o Bartku. Ale kiedy się na niego zdenerwuje, zdarza się jej powiedzieć: „Zachowujesz się jak tata”. Chce wychować syna na świadomego, mądrego człowieka, dlatego często powtarza mu to, w co sama głęboko wierzy – że życie tylko momentami bywa przyjemne.
psycholog:
Matka, która wciąga dziecko w koalicję przeciwko ta- cie, wciąga je w swoje problemy małżeńskie, czyli w świat problemów dorosłych, postępuje bardzo nieodpowiedzialnie i niedojrzale. Ciągle smutna matka wdrukowuje w dziecko pesymizm, poczucie, że w życiu o nic nie ma sensu walczyć, ponieważ i tak nic z tego nie będzie. Takie dziecko czuje się pogubione. Boi się okazywać swoje emocje, gdyż sądzi, że radość i śmiech nie są na miejscu: „Mama tego nie lubi”. Trzeba bardzo uważać, bo dziecko wyrastające w poczuciu beznadziejności – w dorosłym życiu tak będzie patrzyło na świat.
Nasz ekspert:
VIOLETTA KRUCZKOWSKA Psycholog, psychoterapeuta systemowy, prezes Fundacji „Wychowanie bez porażek”. Autoryzowany Reprezentant Gordon Training International i najbardziej doświadczony trener metody Gordona w Polsce. Od 11 lat prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną w Gabinecie Psychoterapii Indywidualnej i Terapii Rodzinnej w Puławach. Zajmuje się psychoterapią dzieci i młodzieży oraz terapią rodzinną.