Reklama

Przemierzając puste sale, których sufitem jest już tylko niebo, trudno oprzeć się smutnemu wrażeniu, że zamek ów to symboliczne memento, dowód, jak wątłe są ludzkie zamiary i jak nietrwałe bywają najpotężniejsze nawet budowle.

Reklama

A taką właśnie, najpierwszą w całej Rzeczpospolitej, był Krzyżtopór – siedziba sandomierskiego wojewody Krzysztofa Ossolińskiego (1587–1645). Ten wszechstronnie jak na owe czasy wykształcony przedstawiciel możnej familii, miłośnik literatury, sztuki, architektury, zetknął się w trakcie wojaży po Włoszech z tzw. palazzo in fortezza – ufortyfikowanymi pałacami.
Od tej pory posiadanie podobnego palazzo stało się idée fixe Krzysztofa. Tyle że należący do niego winien być i większy, i piękniejszy. Wszak ród Ossolińskich jest przesławny, a jego fortuna ogromna.

Reklama

Wybór terenu, gdzie marzenie miało się ziścić, nie nastręczał większych problemów. Było to szerokie, obejmujące 10 tys. m2 skalne zbocze nad doliną rzeczki Koprzywianki we wsi Ujazd, w sercu urokliwej, pełnej bujnych lasów, pagórków i wąwozów Ziemi Sandomierskiej. Rzut kamieniem od Opatowa i Klimontowa, i nie tak znowu daleko od samego Sandomierza. Idealne miejsce na potężny kamienny obiekt w kształcie pięcioramiennej gwiazdy.

Reklama
Reklama
Reklama