Tajemnice wyspy Naksos
Nikos Kazantzakis, autor „Greka Zorby”, powiedział: „Naksos ma w sobie ogromną słodycz i przenikający człowieka spokój”. Ale za tym spokojem coś się kryje. Siła, magia nieodkrytych tajemnic i zagadek bez odpowiedzi. Nie wierzysz? Koniecznie się przekonaj.
- Elżbieta Wichrowska, Claudia
Wczesna wiosna. O tej porze wyspa jest cicha, odrobinę senna. Właściciele portowych tawern witają gości jak długo oczekiwanych domowników. Podają niewyszukane dania, ale pyszne: ryby i owoce morza, które o świcie przywożą kutry. Do tego warzywa, oliwa z oliwek oraz ser feta – wszystko z najbliższej okolicy, z miejscowych gospodarstw.
Naksos jest bardzo urodzajna, mieszkańcy więc zajmują się uprawą ziemi i hodowlą, tak jak wtedy, gdy nikomu nie śniła się masowa turystyka. W sklepach wino leje się z beczek, chleb piecze w maleńkich piekarniach, plaże są piękne i puste, a nad szklankami ouzo medytują starzy Grecy. W powietrzu unosi się gorzka woń dzikiego tymianku i słodki aromat kwitnących drzew i krzewów, morze hipnotyzuje rytmicznymi uderzeniami fal. Cała przyroda Naksos upaja, jakby chciała odwrócić uwagę przybysza od tajemnicy, dotąd nieodkrytych zagadek wyspy. Nad pierwszą z nich zastanawiał się sam Homer. To właśnie na Naksos Tezeusz porzucił śpiącą Ariadnę. Dlaczego?
Mitologia milczy na ten temat, ale mieszkańcy wyspy wiedzą: Ariadna pozwoliła rzucić na siebie urok i zapadła w głęboki sen. Tezeusz czmychnął, widząc, co się święci. Trudno się dziwić tej wersji. Każdy, kto trafi na Naksos, czuje magnetyczną siłę tego miejsca i sam chętnie dałby się zaczarować. Z drugiej strony – może za sprawą greckich bogów? – wyspa wciąż broni się przed masową turystyką. Są tu miejsca nieodkryte, zaskakujące i tajemnicze. Odludne plaże i ciemne zaułki, do których nikt nie zagląda. Pełno ich nawet w stolicy i największym mieście wysp – Chora Naksos.
Wędrując jego uliczkami, łatwo się zgubić jak Tezeusz w labiryncie. Nieoczekiwane załamania, skrzyżowania, ślepe zaułki mącą w głowach przybyszom. To nie przypadek. Miasto zbudowali Wenecjanie na początku XIII w. w taki sposób, aby plątanina ulic utrudniła orientację piratom. Udało się, panowanie Republiki Weneckiej przetrwało na Naksos ponad cztery stulecia. A domy z fasadami z szarego kamienia stoją do dziś, nadal mieszkają w nich potomkowie dawnych rodów. Nad misternymi portalami widać herby weneckie, mosiężne kołatki ciągle nie zostały zastąpione współczesnymi dzwonkami.
Nie wszystkie kamienice odrestaurowano. Bywa, że pięknie zdobione łuki okien są zabite deskami, na wpół uchylone bramy kuszą, aby zaglądać do środka. Tajemnicza atmosfera tego miejsca może przyprawić o dreszcze. Żeby się o tym przekonać, wystarczy w starym Naksos zostać do zmierzchu, wsłuchać się w szepty uliczek i skrzypienie bram opuszczonych domów. Najsłynniejszą budowlą w Chorze jest Portara, położona na małej, połączonej z Naksos wyspie zwanej Palatią, niedaleko portu. Budowla ma blisko 2500 lat. Potężny kamienny portal to wejście do świątyni Apollina. Świątyni, która nigdy nie powstała. A może powstała, lecz dotąd nikt o tym nie wie?
Na północ od portu w Chorze leży miejscowość Grotta. Prócz skalnych grot pod taflą wody leżą pozostałości najstarszych budowli, pochodzących z neolitu, i ogromne głazy. Podobno zasłaniają wejście do tunelu, który prowadzi do świątyni Apolla. Tej, która nigdy nie powstała, czy tej, której jeszcze nie odkryto? Czas ruszyć do wnętrza wyspy. Jest niemal bezludne, nieliczne maleńkie wioski na zboczach gór łączą serpentyny wąskich dróg. Jazda nimi, na skraju urwiska, przyprawia o zawrót głowy. Górskie ścieżki prowadzą na najwyższy szczyt archipelagu, górę Zas, czyli górę Zeusa.
Na wysokości 1000 m n.p.m. znajduje się grota. Urodził się w niej Gromowładny, lecz inni bogowie Hellady ukryli to miejsce przed światem. I znów pytanie bez odpowiedzi – dlaczego? Warto wspiąć się na wietrzną, skalistą Zas, aby z góry zobaczyć szmaragd morza z rozsypanymi na nim innymi Cykladami, zieleń położonych w dole winnic i sadów, srebro oliwnych drzew. Ogrody rozłożone na tarasach ogrodzonych kamiennymi murkami. Na tle zielonych gór kopuły bizantyjskich kapliczek. Miniaturowe bazyliki zwieńczone niebieskimi kopułami.
Jakim cudem przetrwały całe tysiąclecia? W ich wnętrzach niemal w nienaruszonym stanie zachowały się wspaniałe freski. Mają żywe, naturalne barwy ochry, purpury, złota, święci patrzą ze ścian szeroko otwartymi oczami. Kościoły często są zamknięte, ale w sąsiedniej wsi mieszka ksiądz, który ma klucze. Chętnie otworzy, opowie historię monastyru. I kto wie, może odkryje inne zagadki tajemniczej i pięknej Naksos?