Czworaczki, które urodziły się we Wrocławiu mogą już nie zobaczyć swojego taty. Ta historia poruszyła serca Polaków
We Wrocławiu na świat przyszły czworaczki. Jednak rodzice nie mogą w pełni cieszyć się z narodzin dzieci. Ojcu czworaczków grozi bowiem deportacja. Ta historia poruszyła serca Polaków, którzy z zapartym tchem śledzą losy czworaczków z Wrocławia i ich rodziny.
Czworaczki urodziły się we Wrocławiu
We Wrocławiu urodziły się kolejne w Polsce czworaczki. Dzieci przyszły na świat w poniedziałek w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu. Jak informuje szpital czworaczki urodziły się w 30. tygodniu ciąży w wyniku cesarskiego cięcia. Szpital zdradził również, jakiej płci są czworaczki.
Dzieci urodziły się po ukończeniu 30-tego tygodnia ciąży poprzez cesarskie cięcie, w ciągu zaledwie kilku minut. Cała czwórka to chłopcy o masie urodzeniowej od 1270 g do 1550 g - czytamy na profilu szpitala na Facebooku.
Szpital dodaje, że był to pierwszy poród czworaczków w tym szpitalu. "Jest to wielkie wydarzenie, wymagające ogromnego zaangażowania całego zespołu położniczego oraz neonatologicznego."
Jak się czują czworaczki z Wrocławia?
Z informacji podanych przez placówkę wiemy, że czworaczki urodzone we Wrocławiu są zdrowe, ale jeszcze przez jakiś czas pozostaną w szpitalu na obserwacji.
Noworodki będą pod opieką lekarzy z Oddziału Neonatologii przez następnych kilka tygodni. Czworaczki wymagają intensywnej, kompleksowanej opieki medycznej oraz dużego nakładu pracy ze strony personelu.
Szpital pogratulował rodzicom narodzin czworaczków: "Rodzicom serdecznie gratulujemy i życzymy dużo zdrowia, sił i wytrwałości oraz samych radosnych chwil płynących z wychowania!"
Najnowsze zdjęcie sześcioraczków z Tylmanowej z wakacji robi furorę w sieci. Nie uwierzycie, jak wyrosły!
Sześcioraczki z Tylmanowej to już naprawdę "wyrośnięte towarzystwo". Najnowsze zdjęcie dzieci z wakacji to hit sieci. Zobaczcie, jak wyglądają teraz słynne sześcioraczki z Tylmanowej!Czworaczki urodzone we Wrocławiu mogą nie zobaczyć taty
Niestety rodzice czworaczków nie mogą w pełni cieszyć się z narodzin dzieci, ponieważ ojcu chłopców, panu Oleksijowi grozi deportacja. Rodzice czworaczków od sześciu lat mieszkają w Polsce, gdzie przyjechali z Ukrainy. W rozmowie z Onetem, tata czworaczków Oleksij Kucher wyznał:
Polska Straż Graniczna przyjechała na kontrolę do firmy, w której pracowałem. Odkryli, że nie miałem ważnego prawa do wykonywania pracy, który nam, obcokrajowcom, wydają urzędy wojewódzkie. Niestety, ten dolnośląski jest pod tym względem wyjątkowo niewydolny. Z doświadczenia wiem, że na pozwolenie pobytu, jego przedłużenie czy na zezwolenie na pracę w Polsce czeka się całymi miesiącami. To jest po prostu gehenna. Zapłaciłem więc trzy tysiące kary, a i tak do paszportu Straż Graniczna wbiła mi pieczątkę z nakazem deportacji.
Mężczyzna wraz z rodziną są załamani tą sytuacją, a Marina, mama czworaczków boi się, że zostanie sama z czwórką dzieci i jeszcze 16-letnim synem.
Nie wyobrażam sobie, że musiałbym opuścić Marinę i wyjechać z Polski. Zostawić samą? Jak miałaby dać sobie radę z opieką nad czworaczkami? Po porodzie będzie przecież osłabiona. A ja muszę zarabiać, bo czeka nas ogrom wydatków: cztery wózki, cztery łóżeczka, pieluchy, ubranka - dodaje zrozpaczony Oleksij.
Chociaż zawsze marzyli o dużej rodzinie, to nie spodziewali się, że od razu będzie to poczwórne szczęście. "Wynajmujemy mieszkanie, za które trzeba płacić, musimy coś jeść. A starszy syn Ilja ma już 16 lat i swoje potrzeby. Zawsze marzyliśmy z Mariną, że będziemy mieli dużą rodzinę. Ale nigdy bym nie przypuszczał, że czwórka urodzi się naraz. Przez całą tę sytuację moja radość i szczęście z powiększenia rodziny miesza się z tragizmem – dodaje w rozmowie z dziennikarką Onetu.
Tata czworaczków zwrócił się już o pomoc do prawników, żeby uchylić decyzję o deportacji.